| Barbara Engelking |
Ukrywającym się po stronie aryjskiej Żydom pomagali nie tylko, a może nawet nie przede wszystkim Polacy.
Poszukujący pomocy zwracali się często do innych Żydów – członków rodzin, przyjaciół, znajomych, sąsiadów. I chociaż regulamin Yad Vashem uniemożliwia przyznawanie medali Sprawiedliwych Żydom, to bez wątpienia wielu z nich na taki medal zasługuje. Jedną z takich osób był pomagający innym z rozmachem i na dużą skalę Wilhelm Bachner. Urodził się w 1912 r. tradycyjnej żydowskiej rodzinie w Bielsku, a jego ojczystym językiem – jak wielu tamtejszych Żydów – był niemiecki. Ukończył inżynierię w Brnie, w 1939 r. ożenił się w Warszawie z Cesią Diamant i tam znalazł się w getcie. Dołączyła do niego rodzina z Bielska (rodzice i rodzeństwo: siostry Anna i Hilda oraz brat Bruno). Na początku 1941 r. – zainspirowany przez kuzynkę Annę Meyer, która została po stronie aryjskiej i pracowała jako sekretarka w biurze Johannesa Kellnera (1) – także zgłosił się do biura tego drezdeńskiego architekta. Jako legitymujący się dyplomem inżyniera niemieckojęzycznego uniwersytetu, podający się za Polaka (miał doskonały „aryjski” wygląd), został natychmiast zatrudniony w szybko rozwijającym się przedsiębiorstwie architektoniczno-budowlanym, pozyskującym intratne zlecenia wojskowe. Jego pierwszym zadaniem była rozbudowa baraków na Okęciu; Bachner przekonał Kellnera, że w getcie można tanio kupić materiały budowlane ze zburzonych domów – z odpowiednią przepustką kursował pomiędzy gettem a stroną aryjską, dostarczał fałszywe dokumenty, zaświadczenia pracy i wyprowadzał ludzi. Bachner stopniowo umacniał swoją pozycję, namówił szefa na założenie firmy w Warszawie, gdy skończyła się praca na Okęciu. I tak powstała niezbędna do działań wojennych (Kriegswichtig) firma Reichsdeutsches Bauunternehmen, Architekt Johannes Kellner, która dostawała intratne zamówienia od niemieckiej armii.
Źródło: Warschauer Zeitung, 29 04.1943 r.
Po wybuchu wojny z ZSRR rozpoczęła się ekspansja przedsiębiorstwa Kellnera związana z pracą dla wojska i niemieckich kolei na wschodzie, Bachner nadzorował kolejno budowy w Białymstoku, a następnie na Ukrainie – w Berdyczowie, Kijowie, Kowlu, Mińsku, Żytomierzu, Winnicy, Nowogrodzie Wołyńskim. Firma potrzebowała coraz więcej robotników i pracowników biurowych, co stwarzało Bachnerowi możliwości zatrudniania członków rodziny i znajomych.
W biurach firmy Kellnera bielski inżynier zatrudnił wielu Żydów; jako pierwszych, jeszcze w Warszawie – znajomego księgowego, Adolfa Stambergera („Andrzeja Stanieckiego”), który żonaty z Niemką mieszkał poza gettem oraz jego zięcia – Juliusza Szwalbego („Juliusza Stroynowskiego”) – obydwaj przygotowywali dokumenty dla nowo przyjmowanych do pracy pracowników, co stało się okazją do zatrudnienia kolejnych Żydów, członków rodziny i znajomych.
Jedną z takich osób była Gerda Reichenbaum (2) z Bielska, która przyjaźniła się z pianistką Ruth Stamberger, żoną Juliusza Szwalbego („Stroynowskiego”), i przez niego dostała fałszywe papiery. Ponieważ mówiła po polsku z mocnym akcentem, w papierach została Węgierką i od tej pory nazywała się Gerda Ferencz. Na początku 1942 r., kiedy straciła dotychczasowe mieszkanie, Bachner wysłał ją do pracy w biurze firmy w Kijowie, a po jakimś czasie pomógł wyciągnąć siostrę, Ilse z getta w Tarnowie i ją także ściągnął do Kijowa – dostała papiery na nazwisko Halina Lipek (3). W kijowskim biurze znaleźli pracę także wyciągnięty z obozu na Janowskiej kuzyn Henryk Fabiszkiewicz, ojciec i żona Bachnera („Czesława Dąbrowska”), Ryszard Schwalbe i Moritz Stamberger, Hania Teifeld (narzeczona współpracującego z Bachnerem Polaka, Tadeusza Kazanieckiego), jej brat Abraham i siostra Genia. Bachnera podejrzewano o ukrywanie Żydów; kilkakrotnie był przepytywany przez gestapo. Zawsze udawało mu się wyjść obronną ręką z trudnych sytuacji i wielu nieprzewidzianych zagrożeń. Wykazywał się odwagą, czasem brawurą, a kiedy trzeba było – zimną krwią i opanowaniem.
W 1943 r., w miarę przegrywania przez Niemców wojny i posuwania się frontu na zachód, Kellner przenosił swoje interesy do Bydgoszczy, Gdyni, Szczecina, Cottbus, Berlina, Erfurtu. Wraz z ewakuacją kolejnych biur, przeprowadzali się także Żydzi. Wreszcie, w maju 1944 r. Johannes Kellner dowiedział się o pochodzeniu Bachnera i o tym, że zatrudnił on krewnych i znajomych. Nie chciał jednak wiedzieć, kto z jego pracowników jest Żydem i nie wydał nikogo.
Wśród co najmniej pięćdziesięciu uratowanych przez Bachnera Żydów wymienia się jego ojca Heinricha, żonę Cesię, wuja Heinricha Fabiszkiewicza, kuzynów Izydora i Manię Bachnerów, a ponadto Heńka Buchführera, Hanię i Genię Teifeld, Gerdę i Halinę Reichenbaum, Leona, Milę, Jadwigę i Ninę Finderów, Juliusza i Ruth Szwalbe („Stroynowskich”), Jakuba, Felicję i Stefanię Filińskich, Friedę Newman, Kaethe i Lonię Ostrowskich. Po wojnie Bachnerowie wyjechali do Stanów Zjednoczonych, Wilhelm pracował jako inżynier w San Francisco, oboje zmarli w 1990 r. Bachner nigdy nie został nagrodzony za swoje działania.